Technologia unicestwi nasz obecny system ekonomiczny i zastąpi go lepszym. Najpierw jednak system obecny będzie próbował ratować się inflacją.
Zaskakującym jest jak bardzo różne od mogą być dane o bezrobociu. Spójrzmy na 3 wydania tych danych- z każdego wynika co innego.
Która wersja jest prawdziwa?
Jeśli założymy, że rządowe statystyki nie są generowane wybiórczo wyłącznie by poprzeć politykę rządu, niezależnie od wybranej wersji- zarówno U3 jak i U6 obrazują tendencję malejącą jeśli chodzi o bezrobocie- to przecież dobrze, prawda?
Możliwe też jednak, że rządowe dane nie są oparte na rzeczywistości i gdy porównamy je z alternatywnymi (pochodzącymi z prywatnych źródeł) danymi, dowiemy się, że w rzeczywistości bezrobocie jest nie tylko znacznie wyższe (jakoś dwukrotnie), ale również wcale nie spada, tylko rośnie– od 4 lat.
Nieźle, co?
Co jeszcze ważniejsze, jeśli zakładamy, że dane prywatne to te bliższe rzeczywistości, dochodzimy tym samym do wniosku, iż w gospodarce konsumerskiej siła robocza jest tak ważna i ma tak wielki wpływ na politykę monetarną oraz fiskalną, że dane dotyczące bezrobocia muszą być zarówno zaniżone, jak i przekłamane w zakresie kierunku trendów- konieczność ta wynika z chęci uzasadnienia aktualnej polityki rządu. Tej samej polityki, która omawiana jest na konferencjach Fedu w erze bezrobocia wzrastającego dodatkowo za sprawą sztucznej inteligencji, rozwoju maszynerii oraz rosnącej dostępności tańszej energii.
To ma sens, czyż nie?
Oczywiście, że nie- przekłamując dane o bezrobociu ukrywa się faktyczne pochodzenie wzrostu w gospodarce. O tym jednak nieco później.
Politycy: ?Zamiast popierać technologiczne bezrobocie, poprzyjmy Obamacare (reformę służby zdrowia prezydenta Obamy)?
Osoby przewodzące społeczeństwu zobowiązane są do utrzymywania w nim stabilności. Jeśli więc dać wiarę ?przywódcom ekonomicznym?, zrozumiałym jest, że promowanie zastępowania siły roboczej przez maszyny jest niepopularne, kiedy pozbawia to wyborców ich jedynego źródła dochodu.
Bez dochodu zaś konsumenci nie konsumują. Nie mają środków by zapłacić za dobra materialne, co według rządzących bardzo zaszkodziłoby naszemu systemowi makroekonomicznemu. Gospodarka zwolniłaby, co zmiejszyłoby przychód z podatków.
Według ?przywódców ekonomicznych?, wysoki wskaźnik zatrudnienia=wzrost ekonomiczny. W takim razie, w ramach systemu bezrobocie jest złe.
Skoro więc bezrobocie w istocie jest na poziomie 25%, jak to możliwe, że gospodarka trzyma się tak dobrze przy tak bardzo osłabionej głównej sile napędowej?
Cóż, na początek należy pamiętać, że bezrobocie nie wynosi 25%, tylko 6.7%, czyż nie? Wszystko więc wygląda w porządku w oczach inwestorów przyglądających się gospodarce. Programy rządowe jak Obamacare, Social Security (daleki, choć w zasadzie podobny krewny ZUSu), oraz wszelakiego rodzaju zasiłki pomagają zaś utrzymać wspomnianą równowagę, lub przynajmniej powstrzymać najbiedniejszych Ameryki przed wyjściem na ulicę.
Poza tym, jeśli przyjrzymy się obszarom gospodarki, które ?tak świetnie sobie radzą?, żaden z nich nie czyni lepszym życia 99% społeczeństwa. Najważniejsze pytanie powraca więc w następującej formie: jeśli bezrobocie jest na poziomie 25%, kto płaci za cały ten wzrost, który ma miejsce w naszej gospodarce?
Raz jeszcze; prawdziwe pochodzenie wzrostu ekonomicznego ukryte jest w zasięgu wzroku, ale na dokładne wyjaśnienie przyjdzie jeszcze czas- już niedługo.
W Czym Problem?
Maszyny nie są problemem- służą one do tego, by uwolnić nas od konieczności pracy fizycznej, co oferuje nieograniczone wręcz nowe możliwości. Problem jest więc dwuczęściowy: System opiera się na iluzji niskiego bezrobocia i na rozpowszechnionym przekonaniu, że ciężka praca jest integralną częścią American Dream.
Po pierwsze, skąd ta iluzja? Stąd, że bezrobocie na poziomie 25% jest rzeczywistością, którą nie jest łatwo ukryć. Coraz więcej konsumentów traci możliwość zarabiania, co z kolei odbiera im możliwość kupowania oraz płacenia podatków, by wspierać przestarzały system, na którym do tej pory polegaliśmy. Stany Zjednoczone będą teraz musiały polegać na tych zarabiających najwięcej, by ci nadrobili straty na niższych szczeblach ekonomicznej drabiny- płacili więcej podatków i kupowali więcej rzeczy. Jest to wymagane, jeśli chcemy, by dolar wciąż był walutą rezerwową świata, i możliwe było utrzymanie przez aktualnego poziomu życia. Tu leży prawdziwy problem.
W zasadzie, wysokością bezrobocia najbardziej przejmują się najbogatsi.
Podczas gdy nierówność bogactwa obywateli sięga poziomów niewidzianych dotąd w historii, osoby posiadające najwięcej pieniędzy będą musiały płacić coraz więcej, by utrzymać na pewnym poziomie jakość życia osób niezatrudnionych w satysfakcjonującym zakresie i tych niezatrudnionych wcale. Wydatki, które pójdą ich pieniądze obejmują inwestycje Stanów Zjednoczonych, które utrzymują wartość nabywczą Dolara, utrzymanie silnej armii oraz programy rządowe, których funkcją jest utrzymywanie przy życiu potrzebujących.
Widać więc, że twierdzenie przez rząd, że przychód podatkowy czerpany był z ?prawdziwego? wzrostu bez większego udziału garstki bogatych w społeczeństwie przy jednoczesnym bezrobociu na poziomie 25% nie jest łatwym zadaniem. Wiedza ta, jeśli stałaby się wiedzą oficjalną byłaby kroplą przelewającą ?czarę kryzysu? w już teraz niestabilnym systemie, który z trudem utrzymuje się przy życiu wyłącznie w oparciu o iluzję nieskończonej siły konsumeryzmu. Rynki finansowe musiałyby obudzić się z transu, obligacje skarbowe Stanów Zjednoczonych poleciałyby na łeb na szyję, a ci bogatsi zostaliby wyciśnięci do cna.
Iluzja niskiego bezrobocia wycelowana jest w próbę ukrycia faktu pochodzenia wzrostu w gospodarce. Jeśli by bowiem pochodziło ono od tych nielicznych bogatych, którzy najbardziej korzystają na rozwijającej się maszynerii takich jak właściciele biznesów, udziałowcy, oraz dzieciaki utrzymujące się z inwestycji rodziców. Nie byłoby konieczności ukrywania się, skoro już i tak płaciłbyś za wszystkie te ekscesy.
Prawda jest taka, że ci na górze piramidy nie chcą za nie płacić. I nie płacą- to my za nie płacimy.
Według Federal Reserve zabieg quantitative easing stanowi odpowiedź- innymi słowy, inflacja. Inflacja pozbawia mienia nas wszystkich po czym wtłacza pieniądze z powrotem w gospodarkę- niby dla naszej korzyści, ale jednak tylko w rejonach gospodarki, które wyglądają dobrze na powierzchni oraz wpływają korzystnie na najbogatszych przedstawicieli społeczeństwa poprzez pozytywny wpływ na akcje, obligacje, nieruchomości itd. Dzieje się tak ponieważ Fed zapewnia możliwość kredytową w pierwszej kolejności tym z największą zdolnością kredytową, jak banki i inne instytucje finansowe, które, co zrozumiałe zainwestują pieniądze kierując się przede wszystkim swoją własną korzyścią przez zwiększenie wartości artykułów już przez siebie posiadanych.
Osoby niezatrudnione w wystarczającym wymiarze i całkowicie bezrobotne nie posiadają nieruchomości ? zamiast tego wynajmują. Ponad 50% Amerykanów zarabia mniej niż 30,000 rocznie. Nie posiadają oni też oczywiście żadnych akcji giełdowych, skoro ledwie pozwolić sobie mogą na jedzenie, benzynę, podatki, czynsz, transport i prawdopodobnie polegają na talonach na jedzenie by przetrwać. Dodatkowo, tracą oni siłę nabywczą poprzez spekulacyjną działalność bogatych- wzrasta cena jedzenia, benzyny i innych koniecznych artykułów.
Nadeszła pora odejścia od przestarzałego modelu ekonomicznego.
Podczas gdy wielka amerykańska piramida finansowa przekazuje bogactwo obywatelom na samym jej szczycie, biedni obwiniają sami siebie o swoje problemy i bezwiednie wspierają zepsuty model American Dream, w którym maszyny przejmują funkcję pracowników. Skończył się okres, gdy każdy mógł odnieść sukces przez ciężką pracę- teraz jako zwykli ludzie zostaliśmy wyłączeni z systemu, dostępnej pracy jest coraz mniej, a wszelkie inwestycje do nas nie docierają.
Prawda jest taka, że wielu z nas zasługuje na więcej niż okrojone przez inflację oszczędności, niskie dochody, talony na jedzenie, Obamacare i stworzoną przez rząd sytuację na rynku nieruchomości, na którą zdaniem tego rządu zasługujemy i moglibyśmy żyć lepiej gdybyśmy tylko pracowali więcej. W rzeczywistości duża część naszego bogactwa została nam zabrana przez bogatych za pośrednictwem starego systemu bankowości centralnej; chodzi tu o bogactwo biorące się wyłącznie z ciężkiej pracy reszty społeczeństwa.
Tak samo jak ze wspomnianymi statystykami zatrudnienia, większość Amerykanów jest w dalszym okłamywana: ?chciwość jest dobra?.
W rzeczywistości jednak? to my musimy się zmienić, a nie oni.
Kiedy dorastałem, utożsamiałem się z Ronem Paulem i innymi libertarianami. Stopniowo moje zainteresowanie tą filozofią rosło- zwłaszcza w kontekście przeciwstawiania się The Federal Reserve. Ostatnimi czasy jednak moje wartości zmieniły się. Wciąż uważam, że bankowość centralna jest niewydajna i niesprawiedliwa, ale nie utożsamiam się już z szeroko pojętym libertarianizmem ani Austriacką Szkołą Ekonomiczną. Stwierdziłem, że tak naprawdę globalna gospodarka jest bardziej skomplikowana, niż da się ująć w stwierdzeniach; ?Inflacja jest zła?, ?własność prywatna? jest dobra.
Być może potrzebny nam był system bankowości centralnej, abyśmy mogli przejść przez lata 1900. Może potrzebowaliśmy też początkowo prywatyzacji, by zdać sobie sprawę, że dzielenie się z grupą daje więcej korzyści każdemu z osobna.
Teraz spoglądam na Fed jako przystanek na drodze do celu- pośredni system monetarny, który pozwala nam dotrzeć tam, gdzie ostatecznie musimy się znaleźć.
Problem przed którym stoimy w tym momencie, to to, że niektórzy na tym świecie rozszerzają nasze rozumienie natury do stopnia, gdzie osiągnięty zostaje limit tego, do czego został zaprojektowany stary system. Ironia polega na tym, że stary system- czyli system obecny nie tylko nieuczciwie przekazuje bogactwo na szczyt piramidy, ale też, jak zostało wspomniane wcześniej, trzyma nas wszystkich w tyle- łącznie z samymi elitami, które mogłyby potencjalnie być jeszcze bogatsze, niż teraz są bez wykorzystywania innych.
Powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że gdyby dochody odpowiadałyby postępowi technologicznemu, każdy z nas dostępowałby tego samego znacznie ulepszonego standardu życia- bardziej jeszcze wygodnego, stabilnego i luksusowego, niż dziś. Dochody nie odpowiadają jednak postępowi. Prawdziwy mechanizm, który stoi za rozwojem gospodarki znajduje się w stanie konfliktu z tendencją do jak najszybszego zwiększania przychodów, na której oparty jest system.
Trudnym jest wpłynąć na cechę tak potężną, jak chciwość. Nie jest dla mnie zaskakującym to, że wciąż musimy sobie radzić z jej pozostałościami, ale zaczynamy powoli docierać do granic, gdzie technologia rozszerza się poza granice systemu zaprojektowanego do złego celu. Ostatecznie, wszystko umiera w ramach zamkniętego systemu- technologiczny postęp nie będzie wyjątkiem, jeśli nie zmienimy naszego systemu ekonomicznego.
Jeśli stracimy postęp technologiczny, to koniec- każdy na tym traci.
Założenia na których został oparty Internet w swoim powstaniu i działaniu polegają na otwartej nauce (open science), dzieleniu się informacjami, byciu otwartym na nowe informacje i przekazywaniu ich za darmo. Chciwość nie zna zalet dzielenia się- magazynuje bogactwo oraz informacje i dba wyłącznie o swój własny interes. Ma też tendencje od kłamania na temat tego, co naprawdę jest ważne, a co tylko leży w jej wyłącznym interesie.
Sami musimy zdecydować, czy chcemy odzyskać skradzione bogactwo, w jakim świecie chcemy żyć i funkcjonować z naszymi rodzinami. W świecie opartym na zyskach, czy na postępie, równości, czy nierówności, otwartości, czy sekretach.
Z Internetem, czy bez Internetu?
Należy mam więc dzielić się tą wiedzą i opuścić stary system. Należy popierać decentralizację i open source i open science (otwartą naukę). Wspierajmy systemy monetarne, które nie są niesprawiedliwe.
Ja popieram Bitcoin z tych powodów, ale Ty nie musisz. Niestety, istnieje niewiele innych dostępnych opinii.
Rząd wyeliminował możliwość używania innych systemów monetarnych dawno temu, go figure.
Autor: Paul Sproge
Tłumaczenie: Mateusz Kocot
Źródło oryginału: http://www.paulsproge.com/2014/04/technological-unemployment-will-destroy.html?m=1