Reklama

Quark

Digital Revolution – kto straci przez kryptowaluty? Część II

U wielu historyków i ekonomistów znajdziecie opinie, że banki centralne miały w założeniu ratować nas przed kryzysami, dziś jest to marzeniem

13 września 2018 | 08:04

Wracamy do naszych rozważań na temat tego, kto straci przez kryptowaluty.

Przeczytaj część pierwszą

Ekonomista George Selgin uważa, że obecnie wiodącym systemem na świecie jest socjalizm. Wszystko przez programy socjalne, którymi politycy wygrywają kolejne wybory i szkodliwą politykę monetarną. O ile u wielu historyków czy ekonomistów znajdziecie opinie, że banki centralne miały w swoim założeniu ratować nas przed kryzysami, dziś może się to wydawać tylko naiwnym marzeniem.

Masz bank centralny – masz kryzys!

Selgin w ramach swoich badań analizował wpływ banków centralnych na gospodarkę. Wyniki są zaskakujące. Kraje, gdzie wcześnie wprowadzono bankowość centralną, takie jak Anglia i Stany Zjednoczone, częściej zmagały się z kryzysami. W Anglii bank centralny powstał w 1694 r., w Szkocji dopiero w 1844 r. Ekonomista podkreśla, że „różnica w częstotliwości kryzysów na korzyść Szkocji jest porażająca.” Podobne zdumienie wywołuje u niego zestawienie ze sobą USA i Kanady. W USA bank centralny założono w 1913 r., w Kanadzie w 1935 r. Tak samo wstrząsy gospodarcze częściej występowały w tym pierwszym państwie.

Obecny system jest krytykowany także przez Nialla Fergusona, autora słynnej książki „Potęga pieniądza”. W „Wielkiej degeneracji”, innej swojej pracy, określa go jako „oszukańczy”. Punktuje jego wady związane z brakiem publikowanych regularnie zestawień finansowych czy zobowiązaniami „chowanymi pod dywan”. Jego zdaniem żadna firma nie mogłaby tak funkcjonować. Czemu zatem państwa dają radę i jak można to zmienić?

Ferguson proponuje, by rządy sporządzały po prostu bilanse, w których przedstawiałyby zestawienie zobowiązań z aktywami. Może można byłoby wykorzystać do tego – o czym historyk już nie wspomina – specjalnie zbudowany blockchain i na nim oprzeć system płacenia podatków i kontrolowania budżetu państwa?

Jeśli powyższe brzmi, jak coś nieprawdopodobnego, zastanówmy się wspólnie, co wydarzy się, jeśli obecny system nie zostanie zreformowany. Ferguson sugeruje, że  jako obywatele szukamy stale kozłów ofiarnych w postaci polityków, którym nie pozwalamy dalej rządzić, ale wybieramy podobnych w kolejnych wyborach. Wściekamy się też na banki komercyjne czy finansistów. Czy jednak frustracja ta w pewnym momencie się nie przeleje i doprowadzi do krwawych zamieszek, które dziś znamy tylko z TV i filmów z Hollywood?

Wolna bankowość

Wspomniany wcześniej  profesor Selgin widzi przyszłość w kryptowalutach, które mogłyby stać się podstawą nowego systemu finansowego. Nie byłoby w nim bankowości centralnej. Myśli o tzw. wolnej bankowości, w której banki poddane byłyby zwykłej konkurencji rynkowej. Same miałyby prawo ustalać własne i jawne rezerwy, a przede wszystkim miałyby prawo emisji walut. Jeżeli jakiś bank przesadziłby z emisją pieniędzy (nie uzupełniając przy tym rezerw np.  w postaci bitcoinów), mógłby być zagrożony utratą klientów. Brzmi dość sensownie i pozostaje pytanie, dlaczego nikt nie wprowadził takiego systemu wcześniej.

Jak zareagują bowiem politycy na dalszy rozwój rynku kryptowalut? W to, że oddadzą społeczeństwom władze na pieniądzem, nie można wierzyć. Z drugiej strony, walka z użytkownikami BTC to jak walka z Uberem czy plikami mp3. Można zakazać aplikacji w danej postaci, zamknąć portal służący do wymiany muzyki w postaci elektronicznej. Co z tego jeśli przypomina to trochę walkę z mityczną hydrą, której po obcięciu jednej głowy, na jej miejsce wyrastały kolejne. Światowi liderzy starają się więc chyba ową bestię ujarzmić.

Oswajanie behemota

Stąd zapewne pomysły na narodowe e-waluty. Na razie znane nam w dość nieudanych inkarnacjach takich jak wenezuelskie Petro czy KryptoRubel, który już w założeniach nie miał w ogóle przypominać kryptowaluty.

Nic to jednak – mówią niektórzy obserwatorzy rynku. Prof. Kenneth Rogoff twierdzi, że kryptowaluty są wynalazkiem, który w końcu zostanie zaadoptowany przez rządu. Jego zdaniem taki jest los wielkich innowacji, których rodowodem jest sektor prywatny.

Taki scenariusz uważa też za realny Chrisitne Lagarde dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Uważa, że nawet jeśli waluty cyfrowe staną się powszechnie używane – jak aplikacje pokroju np. Uber – to przez ich niestabilność kursową względem walut typu fiat „obywatele zwrócą się do banków centralnych o wyemitowanie cyfrowego środka płatniczego”.

Jeszcze innego zdania jest Jeffrey Tucker, amerykański ekonomista i szef portalu Liberty.me. On z kolei przekonuje nas, że stworzenie narodowej kryptowaluty (takiej w pełnym tego słowa znaczeniu) jest niemożliwe. Uważa, że byłoby to zbyt kosztowne i ryzykowne. Siłą każdej waluty jest bowiem wiara ludzi w jej wartość. Bitcoin był początkowo nic nie wartą zabawką dla komputerowych geeków. Jego wartość rosła wraz ze skokami liczby jego społeczności oraz ze wzrostem świadomości na temat jego zalet, do których należy anonimowość i niezależność od rządu. Narodowe kryptowaluty byłoby na starcie odarte z tych plusów, które posiada Bitcoin, Litecoin czy Ether. Rząd nie mógłby pozwolić sobie na tak drogi eksperyment, który do tego może zakończyć się kompromitującą wtopą.

Komu zagraża BTC?

Dobiegamy powoli do końca. Kryptowaluty w obecnej postaci zagrażają rządzącym. System wolnej bankowości zaproponowany przez prof. Selgina uderzy w lobby bankierów. Wprowadzenie zaś blockchaina do rozliczania się państwa z obywatelami może być ryzykowane dla rządów, ponieważ utrudni im rozbudowywanie programów socjalnych. Może wręcz uniemożliwić zamiatanie pewnych informacji po dywan. Może też zwiększyć świadomość ekonomiczną wyborców, którzy mogliby wtedy w lepszy sposób zrozumieć, jak działa budżet, ale też fakt, że rząd nie ma własnych pieniędzy.

Dzisiaj pewne jest tylko to, że politycy będą musieli z kryptowalutami coś zrobić, ponieważ stanowią one pewne zagrożenie dla nich samych. Czy więc staną się pieniądzem przyszłości, „łącznikiem pomiędzy teraźniejszością a przyszłością” – jak kiedyś o zwykłych pieniądzach powiedział Keynes – czy może jednym z wynalazków, który tylko na krótko zabłysnął na firmamencie ludzkich dziejów? Może jednak wśród elit pojawi się przekonanie, że pochodne Bitcoina są dla nich samych wybawieniem przed niestabilnym systemem finansowym? Pozostaje poczekać na te odpowiedzi jeszcze kilka lat…

Reklama

Zonda - Największa Polska giełda cyfrowych walut