Reklama:

Ekonomia. Krótka historia

Partnerzy Serwisu:

Quark
Polskie Stowarzyszenie Bitcoin

Digital Revolution – bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa cz. I

W artykule autor omawia wpływ nowych technologii na świat finansów, wzbogacając opowieścią o funkcjonowaniu świata bez pieniędzy. Skupia się na narzędziach takich jak kryptowaluty oraz nowoczesne formy płatności, jakie przyczyniły się do rewolucji w transakcjach finansowych. Przedstawia historię Twittera i firmy Square, analizując zmiany w sposobach wydawania pieniędzy. Opowiada także o wykorzystaniu telefonów komórkowych do płatności w rejonach mniej rozwiniętych.

17 stycznia 2019 | 12:18

W cyklach Blockchain Revolution i Digital Revolution (oba znajdziecie tutaj) pisałem dotąd o wpływie nowych technologii na m.in. prawo, turystykę, politykę, funkcjonowanie miast czy energetykę. Warto zastanowić się nad czymś najbliższym naszemu portalowi – wpływie na pieniądze.

No właśnie! Kryptowaluty są częstym tematem naszych wspólnych rozważań na Cyfrowej Ekonomii. Nie tylko jednak o nich będzie ten tekst. Świat finansów zmieniają także inne narzędzia. Po kolei jednak…

Po co nam pieniądze?

Pytanie banalne, ale warte odpowiedzenia. Zamknij na chwilę oczy. Wyobraź sobie, że żyjesz w świecie, w którym pieniądze nie istnieją. Wstajesz rano. Chcesz coś zjeść. Idziesz się do piekarni. Pani zza lady wita cię szerokim uśmiechem. Tobie na widok wspaniałych wypieków aż ślinka cieknie.

– Proszę dwie kajzerki i pączka! – wskazujesz na łakocia.

Kasjerka bierze najpierw do ręki kartkę, na której widzisz jakąś listę. Marszczy się i wnikliwie coś analizuje. W końcu odpowiada:

„Proszę jedno kurze jajko i pół kilo mąki.”

Ech, znowu to samo! Poranna odyseja po towary, które wymienisz na pieczywo. Za kurze jajko będziesz musiał przygotować lokalnej fermie mini-kampanię reklamową na Facebooku, zaś za mąkę młynarz poprosi Cię zapewne o jakiś nowy slogan reklamujący jego biznes (zapomniałem dodać, że w tej opowieści jesteś freelancerem na rynku marketingu? patrząc na twoje stawki, dość tanim…).

W porządku otwórz już oczy (swoją drogą, skoro przeczytałeś powyższe, chyba trochę oszukiwałeś, prawda?). Tak więc wyglądałby świat bez pieniędzy. Musielibyśmy wzajemnie wymieniać się towarami i usługami. Krótko mówiąc: gdyby pieniądz nie istniał musielibyśmy go wymyślić, żeby nie oszaleć. Całe szczęście istnieje i od lat (powiedziałem „od lat”? przepraszam: od stuleci!) ewoluuje. I właśnie o ostatnim, znanym nam odcinku tej zmiany dziś opowiemy.

Znacie Jacka?

Nie, nie chodzi o mnie, a o „Dżaka” Dorseya. Może nawet codziennie „ćwierkasz” dzięki jego dziecku – Twitterowi. Tak, Dorsey to jeden z cudownych synów Ameryki – współzałożyciel mega-popularnego medium społecznościowego. Jeśli wierzyć Wikipedii:

„W wieku 14 lat opracował oprogramowanie dla taksówek umożliwiające ich wysyłanie do klienta, które zostało wdrożone przez firmy przewozowe. Jako piętnastolatek rozpoczął pracę jako programista w firmie Jima McKelvey’a.”

Twitterem zrewolucjonizował życie publiczne, ale równo dekadę temu dostrzegł jednak, że warto inwestować też w najważniejszą ludzką potrzebę ekonomiczną – wydawanie kasy! W 2009 r. założył więc Square.

Ideą projektu było zmienienie kultury wydawania pieniędzy. Po co masz nosić banknoty i monety (w czasach hiperinflacji te drugie mogą cię przyprawić o skoliozę!), gdy możesz płacić smartfonem? Tak myślał zapewne Dorsey i jego współpracownicy. (Swoją drogą, gdy zaczniemy używać też e-dowodów osobistych, przestaniemy nosić przy sobie portfele – myślałeś kiedy o tym?).

W 2010 r. firma wypuściła na rynek pierwszy produkt, w 2014 r. zrealizowała pierwszą miliardową płatność. Dziś konkuruje z takimi tuzami jak Google Wallet, Apple Pay czy Stripe. Ideą wszystkich jest zmniejszenie lub wyeliminowane wszelkich kosztów transakcji.

Są jednak na świecie regiony, gdzie to nie koszty transakcyjne są głównym problemem…

Smartfon w Kongo

Alec Ross w swojej książce „Świat przyszłości” opisuje szok, jaki przeżył, gdy w 2009 r. odwiedził Kongo. Wizytował obóz dla uchodźców Mugunga, gdzie żyło wtedy ponad 70 tys. ofiar wojny. Warunki? Spartańskie, choć zapewne i to mogło brzmieć jak spory eufemizm. Co przykuło jednak uwagę Rossa, to fakt powszechności telefonów komórkowych. Uchodźcy korzystali z nich właśnie do płatności. Skala była ogromna – choć na jedno urządzenie przypadało trzech użytkowników, to całościowo wychodziło na to, że aż 42 proc. uchodźców z obozu korzystało z w miarę nowoczesnego sprzętu.

Jeśli uznasz to za fanaberię, od razu zbiję cię z tego fałszywego tropu. Telefony umożliwiały tam dokonywanie płatności, przesyłanie środków bliskim, a przede wszystkim pomagały w zabezpieczaniu oszczędności na rachunkach mobilnych.

Zresztą szybko ktoś zobaczył w tym wyśmienity biznes…

CDN.

Reklama:

Quark