Blockchain Revolution – Medycyna
Blockchain a medycyna? A jednak! W poniższym artykule udowodnimy, że technologia sieci bloków znajduje zastosowanie także i na tym polu.
Geneza
Medycyna należy do najstarszych dziedzin ludzkiej aktywności. Nasi przodkowie, choć z perspektywy współczesnego homo geeka muszą uchodzić niemal za zwierzęta, na pewnym etapie swojego rozwoju zaczęli odkrywać zbawienny wpływ na ich zdrowie niektórych roślin czy substancji.
Wśród pamiątek po starożytnych do dziś podziwiamy nawet pierwsze narzędzia chirurgiczne, które, choć przywodzą na myśl atrybuty kata czy filmowego psychopaty, pomagały w odzyskiwaniu zdrowia i dobrego samopoczucia (to drugie zapewne dopiero po dłuższym czasie).
Zresztą, jeśli ktoś wynalazł już nowy lek czy sposób leczenia, zaczął go przekazywać potomnym. Najpierw słownie, później za pomocą pisma, następnie zaś… dochodzimy do Blockchaina!
Świat przyszłości
Tak, wiemy. Poprzedni akapit zakończył się klasycznym cliffhangerem. I tak, to też wiemy – skoki ciśnienia nikomu nie służą, zaś tekst dotyczy w końcu zdrowia. Spokojnie, już uspokajamy i wyjaśniamy.
Jak więc recepty wypisywane na papirusie blisko 2000 lat temu mają się do jednej z najnowocześniejszych technologii współczesnego świata? Podpowiedź możemy znaleźć w prelekcji, jaką wygłosił w maju tego roku na austriackiej konferencji GovTechPioneers nie kto inny jak Tim Draper.
Ten legendarny na Wall Street i w świecie finansów inwestor nadal twierdzi (tak jak i nasza redakcja), że stoimy u progu kolejnej rewolucji przemysłowej, w której Blockchain odegra ogromną rolę.
„Jeśli połączymy Bitcoina i Blockchaina z inteligentnymi kontraktami i sztuczną inteligencją, możemy stworzyć idealną biurokrację” – twierdzi Draper.
Jak w praktyce miałoby to wyglądać? Ekscentryczny milioner przybliżył to, co siedzi w jego głowie.
Dzięki technologii ludzie będą mogli przechowywać wszystkie dane dotyczące swojego zdrowia właśnie w sieci bloków. Tam dane dotyczące ich DNA czy krwi miałyby być kontrolowane przez sztuczną inteligencję. Coś na kształt cyklicznych badań, ale bez kolejek przed gabinetem lekarskim.
Brzmi wspaniale? Mało tego! Gdyby tylko zaszła taka potrzeba system wysyłałby do was ostrzeżenie, że z waszym organizmem jest coś nie tak.
Po co to wszystko?
Wszystko to brzmi wspaniale. W dzisiejszym świecie wykreowanie opisanego powyżej systemu nie jest jednak fanaberią. W swojej książce „Świt robotów. Czy sztuczna inteligencja pozbawi nas pracy?” Martin Ford opisuje osobliwy przypadek medyczny.
Otóż w maju 2012 r. do kliniki Uniwersytetu w Marburgu zgłosił się 55-letni mężczyzna z bardzo niepokojącymi objawami – męczyła go wysoka gorączka, cierpiał na zapalenie krtani, niedoczynność tarczycy i zaburzenia widzenia. Co gorsza, żaden lekarz nie był w stanie pomóc nieszczęśnikowi, bowiem nikt nie znał przyczyny dolegliwości.
Kilka miesięcy wcześniej w USA podobnego typu problemy miała 59-latka. By jej pomóc – w wyniku źle przeprowadzonej diagnozy – przeszczepiono jej serce. Problemy zdrowotne nadal jednak występowały.
Ostatecznie okazało się, że powodem były sztuczne biodra obu nieszczęśników, które wraz z upływem czasu zużywały się i zaczynały wydzielać kobalt, który zatruwał organizmy pacjentów.
Bohatera powyższego akapitu udało się uratować tylko dlatego, że ostatecznie zajął się nim lekarz będący… fanem serialu „Dr House”. Brzmi absurdalnie niczym czarny humor Gregory’ego House’a? Możliwe, ale to właśnie filmowy pacjent z tej produkcji w jednym z odcinków miał podobne problemy zdrowotne, również będące rezultatem posiadania sztucznego biodra. Niemiecki medyk uratował życie swojemu pacjentowi tylko dlatego, że obejrzał odpowiedni odcinek popularnego serialu!
Zapytacie, co do tego ma sieć bloków? Otóż może ona rozwiązać problem dostępności wiedzy, która byłaby w prostszy sposób katalogowana i dostępna na całym świecie.
Dziś internetowa baza danych MEDLINE zawiera już 5600 magazynów i czasopism, z których każde publikuje nawet kilkaset badań rocznie. Do tego dochodzą miliony dokumentów medycznych, indywidualne historie chorób… Choć to oczywiste, że przyswojenie takiej wiedzy jest dziś niemożliwe dla człowieka, informacje te należy dla dobra pacjentów skatalogować i udostępnić wszystkim lekarzom na całym globie.
Problem w praktyce
Wyobraźmy sobie sytuację, gdy obywatel Polski wyjeżdża np. do USA. Ma nagły wypadek, konieczna jest szybka operacja, przed której rozpoczęciem lekarz powinien poznać historię chorób pacjenta i to jakie leki bierze. Czy amerykański lekarz jest w stanie szybko otrzymać takie dane?
Pytamy o to Agnieszkę Gorgoń-Komor, zastępcę ordynatora Oddziału Kardiologii Beskidzkiego Centrum Onkologii Szpitala Miejskiego im. Jana Pawła II w Bielsku Białej.
– Obecnie nie istnieje w Polsce ogólna baza elektroniczna, z której można skorzystać celem uzyskania informacji na temat przebytych chorób, farmakoterapii czy wykonanych badań. Bazy takie są tworzone w poszczególnych jednostkach, ale nikt z zewnątrz nie ma do nich dostępu – dowiadujemy się od Gorgoń-Komor – Nadal dominuje dokumentacja medyczna w wersji papierowej, a jeśli pacjent wyjeżdża np. do USA, może na własny koszt przetłumaczyć wypis ze szpitala i przedstawić w razie konieczności interwencji lekarskiej.
Kto w was bierze ze sobą plik papierów z dokumentacją medyczną za granicę? Poza tym, jak pacjent ma pokazać go lekarzom, gdy stracił przytomność? Rynek medyczny stara się rozwiązać powyższy problem, ale ze słabym skutkiem.
– Mamy już telemedycynę, ale nadal nie jest możliwe szybkie uzyskanie pełnej informacji o chorobach i obecnym stanie pacjenta np. za granicą lub nawet w Polsce, ale daleko od miejsca jego zamieszkania – dodaje Edyta Miszczak-Kowalska z NZOZ MEDYK sp. z.o.o.
Rozwiązujemy problem!
Pierwsze próby powstania takiej bazy danych są już podejmowane. Projekt TrustedHealth’s ma być platformą, która będzie przechowywała historię medyczną pacjentów i inne wrażliwe dane dotyczące przebiegu choroby. Ma też umożliwić kontakt choremu z lekarzem, nawet w przypadkach, gdy obaj zainteresowani znajdują się po przeciwstawnych stronach globu.
Na dzisiaj mowa o kontakcie z medykiem-człowiekiem. Dlatego system ma umożliwić włączenie się w proces leczenia drugiego lekarza w celu opiniowania diagnozy. Badania wskazują bowiem, że w 88% przypadków to współpraca dwóch lekarzy przyniosła lepsze rezultaty.
Z biegiem czasu (i rozwojem technologii) do Blockchaina może dołączyć pojawiająca się już w tym artykule sztuczna inteligencja, która na bazie danych zapisanych w sieci bloków sama zdiagnozuje chorobę i stworzy program jej leczenia.
Nawet jeśli wizja ta może nie spodobać się lekarzom-ludziom, należy przypomnieć o fakcie brakujących fachowców na tym rynku. Badania wykazują bowiem, że do 15 lat w samych USA może brakować już 200 tys. medyków (zwłaszcza w przychodniach i małych miejscowościach).
Problem widzą też polscy lekarze: „Technologia ta wydaje się interesująca pod warunkiem prawidłowego zabezpieczenia dostępu do informacji. W Polsce obecnie dyskutuje się i opracowuje podstawy systemu tzw. e-zdrowia. Największym problemem obecnie jest zabezpieczenie dostępu do danych, z drugiej strony szybki dostęp do historii choroby pacjenta mógłby ułatwić decyzje lekarskie w sytuacjach zagrożenia życia” – odpowiada Gorgoń-Komor.
Receptury zapisane w Blockchain
To nie koniec. Blockchain może też pomóc w produkcji leków. Firmy Pfizer, Amgen i Sanofi chcą zapisywać dokumentację dotyczącą badań klinicznych w sieci bloków. Dzięki temu dostęp do wiedzy na temat substancji testowanych na żywych organizmach byłby dostępny na całym świecie, co przyspieszyłoby tworzenie nowych medykamentów.
Oprócz tego przewidziano część systemu przeznaczoną dla pacjentów. W Blockchainie istniałaby także możliwość rejestrowania wyników badań chorych. Dzięki czemu lekarz mający nas badać czy ratować nam życie na innym kontynencie, niż ten zamieszkały na co dzień przez nas, miałby dostęp do tych danych.
ZUS na Blockchain
Dziś bolączką wielu pracowników jest nadal nieodprowadzanie za nich składek ubezpieczeniowych przez ich pracodawców. Nie wiemy, czy Satoshim Nakamoto targały podobne wątpliwości, ale stworzona przez niego technologia również pozwala rozwiązać ten problem. Dzięki oparciu systemu składek zdrowotnych i emerytalnych na Blockchainie można byłby śledzić na bieżąco wpływy na nasze rachunki i kontrolować pracodawców.
W oczekiwaniu na przełom
Jak widać Blockchain może znacznie poprawić funkcjonowanie systemu zdrowia. Przede wszystkim w kwestii dobra pacjenta – szybszego dostępu do historii jego chorób, sprawniejszego tworzenia leków. „To może uratować niejedno życie” – puentuje naszą rozmowę Miszczak-Kowalska.