Cyfrowe euro oparte na blockchainie. AI ma swój bank. Podsumowanie tygodnia #588

Zaczynamy od ciekawostek dot. AI.

Ryt Bank to pierwszy bank na świecie, który jest oparty na AI. Instytucja ta działa w Malezji i stoi za nią YTL Group we współpracy z Sea Limited. „Bez papierkowej roboty, bez opłat, bez czekania — po prostu bankowość konwersacyjna z codziennymi odsetkami i natychmiastowymi liniami kredytowymi” — promują swój projekt twórcy.

Rdzeniem banku jest Ryt AI, chatbot i asystent bankowy oparty na ILMU, pierwszym dużym modelu językowym opracowanym w Malezji. Ponoć rozumie naturalną mowę (języki malajski, angielski i manglish) i to on obsługuje klientów firmy. Pomaga w opłacaniu rachunków, śledzeniu wydatków i wyjaśnianiu usług banku.

Źródło: businessinsider.com.pl

Cyfrowe euro w blockchainie?

Jak podaje Financial Times Europejski Bank Centralny nie zarzucił prac nad CBDC, ale cyfrowe euro ma mieć inną formę niż pierwotnie zakładano. Ma zostać przeniesione do blockchaina. Ponoć testowane są dwie sieci: Ethereum i Solana.

Byłoby to więc rozwiązanie zapewniające większą prywatność niż oparcie się tylko i wyłącznie na sieci płatniczej EBC.

Źródło: FT

Fed zacznie cykl cięć?

W poprzednim tygodniu na sympozjum Fedu w Jackson Hole przemawiał Jerome Powell, który zasugerował, że we wrześniu bank centralny USA wróci do cięć stóp proc. Nie powiedział tego oczywiście wprost, ale tak jego wypowiedzi zostały odczytane.

W efekcie zobaczyliśmy wybicia na wykresach bitcoina czy etheru. Wzrosty okazały się jednak krótkotrwałe, bo szybko zostały przerwane korektą, która trwa do teraz. Wiele jednak wskazuje na to, że 17 września Fed obniży stopy proc. o 25 pb, co może rozpocząć cykl cięć. Obecnie rynek na Fed Watch Tool za najbardziej realny wycenia scenariusz z 2 cięciami do końca roku.

Źródło: Youtube

Zapadł przełomowy wyrok

W Polsce zapadł przełomowy wyrok dot. kryptowalutowego scamu.

Wszystko zaczęło się, gdy pewien mężczyzna padł ofiarą oszustów podszywających się pod firmę inwestującą w kryptowaluty. Założył konto na wskazanej platformie i zaczął „inwestować”. Jednocześnie sam przekazał przestępcom login i hasło do swojego konta bankowego. Na jego rachunku pojawiły się nagle środki, które uznał za zysk z inwestycji. Za sugestią „doradcy” przelał pieniądze na platformę inwestycyjną, by nadal wypracowywały zyski. W rzeczywistości były to pieniądze z kredytu zaciągniętego przez przestępców na jego dane. Gdy oszuści wypłacili środki za granicę i zniknęli, bank zażądał od niego spłaty kredytu.

Sąd w nieprawomocnym wyroku orzekł jednak, że bank nie udowodnił, iż to klient zawarł umowę kredytową, i uznał ją za nieważną, stając po stronie ofiary.

Źródło: Interia