BitLicense w stanie Nowy Jork
Nowy Jork na całego zabrał się za regulowanie Bitcoina. Liczący 40 stron raport nowojorskiego departamentu usług finansowych (The New York State Department of Financial Services – NYDFS), który ukazał się 17 lipca bieżącego roku stanie się podstawą dla zaplanowanych w stanie Nowy Jork reguł dotyczących zajmowaniem się wirtualnymi walutami. Co obejmuje ?zajmowanie się?? Otóż obejmuje właściwie wszystko; począwszy od bezpośredniego zakupu i sprzedaży, poprzez pośrednictwo w transakcjach i skończywszy na udostępnianiu portfeli. Wspomniane zajmowanie się oznacza więc po krótce jakąkolwiek komercyjną działalność związaną z kryptowalutami.
Na początek napisać należy co najbardziej zdaje się być istotnym z punktu widzenia założeń Bitcoina pomyśle departamentu: Każdy, kto używa kryptowaluty za pośrednictwem zatwierdzonego przez rząd przedsiębiorstwa, tzn. wszyscy bitcoinerzy w The State Of New York, będą musieli pogodzić się z utratą anonimowości – informacje dotyczące ich tożsamości będą przechowywane przez pośredników w transakcjach itp. i porównywane z rządowymi czarnymi listami. Wielu twierdzi – nie bez powodu zresztą – że jedną z najważniejszych pierwotnych zalet Bitcoina była jego anonimowość – teraz możemy już chyba dość bezpiecznie założyć, że niezależnie od swojej wagi i pierwotności, cecha ta nigdy nie zyska uznania ani sympatii w oczach klasy rządzącej.
Kolejnym pomysłem, który odpowiadać ma prawdopodobnie za ochronę konsumenta jest wymóg posiadania przez przedsiębiorstwo rezerw stanowiących równowartość 100% przechowywanych przez klientów w danym miejscu Bitcoinów. Forma w której istnieją wspomniane rezerwy musi być formą usankcjonowaną przez departament. Sam departament będzie też przeprowadzał kontrole aby upewnić się, że Bitcoiny uczciwych podatników nie są narażone na ataki z internetu. Nikt z nas nie chciałby w końcu kolejnego MtGoxa, czyż nie?
Podstawą dla regulacji, jak zawsze są również stałe obawy przed praniem pieniędzy i finansowaniem terroryzmu. W odpowiedzi na zagrożenia powstają jednak rozwiązania, które często wiążą ręce przedsiębiorcom. Dostosowanie się do regulacji będzie kosztowało dodatkowe pieniądze, których młody wynalazca może często nie posiadać, co niejako wyklucza scenariusz przedstawiony przez przedstawiciela DFS, inspektora Benjamina Lawskiego, którym Nowy Jork stałby się Doliną Krzemową świata Bitcoin. Można być pewnym, że zablokowanie regulacjami powstawania podejrzanych przecież firm garażowych z rodzaju Apple (brak przepisów BHP i ubezpieczenia pracowników!!!) nie doprowadziłoby do rewolucji w świecie komputerów osobistych.
DFS dostrzega jednak potencjał Bitcoina i nie tracąc czasu zamknęło okres składania wniosków do propozycji departamentu w ramach 45ciu dni. Okres zdaniem wielu zdecydowanie zbyt krótki, biorąc pod uwagę różnorodność skutków rozwiązania dla różnych osób i biznesów. Jednym z nielicznych entuzjastycznych głosów jest ten (lub te) braci Winklevoss, którzy przywitali propozycję werbalnymi oklaskami pod adresem faktu dostrzeżenia Bitcoina przez departament. The Winklevoss Bros. są jednak jednymi z większych graczy na rynku Bitcoina, którzy w najgorszym wypadku skorzystają z ograniczeń postawionych przed mniej ustabilizowaną konkurencją. Ta prawdopodobnie nie będzie więc tłumnie ściągać do Nowego Jorku mając do dyspozycji inne miejsca.
Na koniec warto zaznaczyć, że gdyby BitLicense aktualnie funkcjonowała w Polsce, to żadna z obecnych giełd nie mogłaby działać. BitLicense jest porównywana z IntLicense z 1994 – gdyby tamta weszła w życie aktualnie prawdopodobnie nie mielibyśmy Googla, Facebooka i Twittera. Właśnie dlatego dokument budzi tak wielkie kontrowersje.